Polacy lubią się grodzić
Do niedawna to nasze zamiłowanie przybierało niemal groteskowy wymiar. Wysokość ogrodzenia często bywa kilkakrotnie większa niż potencjalne zagrożenie. Na nowo powstałych osiedlach mieszkaniowych możemy zaobserwować jednak inny trend - stawiania dyskretnych, nieinwazyjnych ogrodzeń. W sprawach architektury krajobrazu powoli zaczynamy deptać po piętach Europie Zachodniej.
Jak grodzi się świat?
Mający w pamięci dzielący ich przez dziesięciolecia Mur Berliński, nasi sąsiedzi zza zachodniej granicy niemalże wyrzucili ogrodzenia ze swojego krajobrazu. Najczęściej zastępują je popularne także w USA niskie, białe płotki. W ich obecności można dopatrywać się pewnej symboliki - oznaczają one bowiem dobrobyt i swego rodzaju idyllę. Podobnie jak w większości państw europejskich, mury można znaleźć prawie wyłącznie na strzeżonych osiedlach.
Niska gęstość zaludnienia powoduje, że Szwedzi niemal definitywnie zrezygnowali z ogrodzeń. W kraju Trzech Koron średnia gęstość zaludnienia wynosi 20 osób na kilometr kwadratowy. Duże odległości pomiędzy gospodarstwami domowymi to nie jedyny czynnik wpływający na kulturę grodzenia w tym państwie. Szwedzi, wychowani w kapitalizmie i poszanowaniu własności prywatnej, nie tylko nie stawiają płotów, ale nawet zostawiają kluczyki w autach. Poziom zaufania społecznego jest tam bardzo wysoki.
Bardzo pragmatycznie do przepisów budowlanych podchodzi się w Grecji. Na Helladzie nie ma zwyczaju stawiania ogrodzeń. Dlaczego? Oszczędni Grecy omijają w ten sposób konieczność płacenia wysokich podatków od nieruchomości. Z kolei Irlandczycy w miejsce metalowych czy drewnianych płotów bardzo często wybierają żywopłot. Popularne jest wśród nich przekonanie, że bariera z roślin jest dużo lepszym środkiem obronnym niż betonowy mur.
Tylko dla snobów?Anglicy twierdzą, że dobre ogrodzenia tworzą dobre sąsiedztwa. Tymczasem Polska jest chyba jedynym krajem, w którym na furtkach wiesza się tabliczki zły pies. Z jednej strony, na osiedlach strzeżonych stawiamy wysokie na kilka metrów ogrodzenia, która odstraszają swoim widokiem i tworzą wrażenie bariery nie do przejścia. Z drugiej, tam, gdzie więcej jest domów jednorodzinnych, sąsiedzi rywalizują między sobą w projektach coraz bardziej fantazyjnych, wielokolorowych płotów. Wydawać by się mogło, że człowiek, który zdecyduje się na postawienie ogrodzenia to po prostu snob, który nie życzy sobie niczyjej obecności na swojej posesji. I koniecznie musi mieć wszystko ładniejsze od swojego sąsiada. Wrażenie tyleż przykre, co mylne. Nawet w największych miastach Polski są okolice, których ogrodzenie nie szpeci, ale wręcz zdobi.
Ołtaszyn dał przykład
Warto spojrzeć na takie osiedla mieszkaniowe, jak wrocławskie Radwanice, albo Park Ołtaszyn. Zaprojektowane wokół nich zostały ogrodzenia LEGI typu R- Fil, które mogą okazać się dobrym rozwiązaniem opisanych wyżej dylematów. Ażurowa konstrukcja słupka sprawia, że krata jest zupełnie nieinwazyjna - nie razi oczu, nie przywodzi skojarzeń z obiektem wojskowym. Jest przy tym całkowicie bezpieczna, kompatybilna z coraz popularniejszym monitoringiem. Dyskretne rozwiązania, takie jak małe kamery przemysłowe i estetyczne ogrodzenie, gwarantują niemal taki sam stopień bezpieczeństwa jak wspomniane wcześniej wysokie na kilka metrów płoty. Nie wzbudzają przy tym pejoratywnych skojarzeń. Podobnie grodzić można także osiedla domków jednorodzinnych. Być może R-Fil stanie się wkrótce polskim odpowiednikiem niskich białych płotów - czyli symbolem dobrobytu i idylli, które są możliwe nie tylko na Zachodzie, ale również nad Wisłą.
autor: opr. Redakcja, źródło: Legi
Dodaj komentarz:
Wasze komentarze:
Aktualnie brak komentarzy